UDOSTĘPNIJ

Pojazdy elektryczne są coraz bardziej futurystyczne. Ich stylistyka często daleka jest od wyglądu samochodów, które do tej pory znaliśmy. Na szczęście niektórzy producenci wiedzą, że nie zawsze dizajnerski skok na głęboką wodę popłaca. Takim przykładem jest BMW, które wprowadziło do oferty model i4. Jest to najlepszy przykład jak powinno się przekonać klientów do elektromobilności.

Stworzyć udziwniony pojazd, który przypadnie do gustu małej grupie potencjalnych odbiorców jest stosunkowo łatwo. Wystarczy uruchomić wodze wyobraźni i gotowe. O wiele trudniej jest stworzyć samochód, który z jednej strony będzie nowoczesny, a z drugiej na tyle pospolity, że zdobędzie aplauz tłumu. W obu przypadkach można wywołać BMW. Jej flagowy pojazd elektryczny to iX. Jak już miałem okazję go opisywać, nie przypadł mi do gustu. Choć miał genialne wnętrze, to liczba wad zdecydowanie przewyższyła szereg jego pozytywów. W efekcie wprost mogę powiedzieć, że dla mnie jego zakup byłby po prostu błędem.

Nie tylko SUVy

Niemiecki producent pojazdów jest jednak mocno nastawiony na elektryfikację. Poza flagowym iX, w tym roku do oferty wjechał długo wyczekiwany model i4. Jak łatwo się domyślić jest to pojazd oparty na popularnej serii 4 Gran Coupe. Pięciodrzwiowe nadwozie klasycznego auta jest tutaj największym atutem. W końcu jakaś marka poszła po rozum do głowy i nie zrobiła kolejnego elektrycznego SUVa. Może jest to najpopularniejsza klasa samochodów w Europie, ale są też osoby, które po prostu chcą czegoś innego. Na szczęście po tym jak Tesla zrozumiała potrzeby klientów, również europejskie marki zaczynają dostrzegać, że poza SUVami i segmentem B jeszcze coś istnieje.

Wracając jednak do i4, to jest to klasyczny samochód, który stojąc obok swojego benzynowego odpowiednika nie wyróżnia się zbyt szczególnie. Wnikliwe oko zauważy, inne alufelgi, atrapę chłodnicy, która jest w pełni plastikowa czy niebieskie wstawki, charakterystyczne dla wariantów elektrycznych. Poza tym nadal mamy do czynienia z normalnym autem, ale w wersji zeroemisyjnej.

Bez udziwnień

Również we wnętrzu nie ma co szukać udziwnień – i to jest najlepsze w tym aucie. Konsola centralna to typowe BMW. Jest normalny drążek zmiany biegów, system sterowania iDrive czy płytki schowek stanowiący jednocześnie podłokietnik. Powiew nowości można zaobserwować w przypadku deski rozdzielczej. Tutaj najbardziej w oczy rzucają się dwa duże wyświetlacze połączone w jeden zakrzywiony element. Wygląda to jakbyśmy siedzieli przed wielkim ekranem, który zgodnie z obecnymi trendami jest zakrzywiony by łatwiej było go ogarnąć wzrokiem. To na nim wyświetlane są najważniejsze parametry oraz można sterować nowym systemem infotaitment. Niestety ten wymaga trochę czasu by nauczyć się go dobrze obsługiwać. To co natomiast mało zadawala to fakt, że BMW postanowiło sterowanie klimatyzacją wrzucić do jednego worka z innymi ustawieniami. Przez to nawet włączenie podgrzewania foteli przednich jest utrudnione. Szkoda, że tak się stało, zwłaszcza że tego typu rozwiązania są permanentnie krytykowane m.in. w mediach.  Natomiast przed kierowcą są czytelne zegary. Są one jasno i przejrzyście przegotowane. Jedyne co denerwuje, że tylko podczas jazdy możemy zobaczyć średnie zużycie energii. Po zatrzymaniu widok przełącza się na chwilowe zużycie energii i nie można tego zmienić.

Pozostając jeszcze na chwilę we wnętrzu trzeba jasno podkreślić, że i4 jest przestronne z przodu. Z tyłu natomiast nieco brakuje miejsca na nogi i mam wrażenie, że podłoga jest poprowadzona nieco za wysoko względem ustawienia siedziska. Przez to dłuższa jazda z tyłu może po prostu męczyć.

Mocny napęd

Jedną z najmocniejszych stron BMW i4 jest napęd. W testowej odmianie – M50 – do dyspozycji miałem bagatela 544 KM oraz 720 Nm maksymalnego momentu obrotowego. To sprawiało, że przyspieszenia tym autem (zwłaszcza w trybie Sport z dodatkowym doładowaniem – boostem) były dosłownie piorunujące. 3,9 sekundy do 100 km/h, a prędkość maksymalna ograniczona do 225 km/h. Co ważne w przedziale 100-200 auto przyspiesza dosłownie tak samo. Nawet na chwilę nie ma utraty mocy. To zasługa dwóch silników elektrycznych, które są umieszczone na osiach pojazdu przez co generują napęd na cztery koła.

Przyzwoity zasięg

Poza mocą jest też stosunkowo przyzwoity zasięg. Akumulator trakcyjny o pojemności 70 kWh, pozwala na realne pokonanie do 350-380 km w ciepłe dni oraz do 320 w okresie zimowym (temperatury w granicach zera stopni). W moim przypadku oznacza to tydzień jeżdżenia bez konieczności ładowania. Te wyniki mogłyby być jeszcze lepsze, gdyby BMW udało się nieco bardzie zoptymalizować zużycie energii. Średnie zużycie w mieście jest w granicach 23-25 kWh/100 km. W trasie przy jeździe do 120 km/h wartości te praktycznie się nie różnią. Przy sprzyjających warunkach uda się zejść do 21-22 kWh/100 km. Pod tym względem BMW ma nad czym pracować by dogonić bezpośredniego konkurenta, którym jest Tesla Model 3. To co natomiast zostało poprawione to możliwość ładowania na stacjach publicznych z mocą do 200 kW. To daje nadzieję, że jak w Polsce pojawi się więcej stacji o mocy 350 kW, to czas ładowania zdecydowanie się skróci.

Zagrożona ikona

To co jednak jest lepsze niż w popularnej Tesli, to układ kierowniczy, praca zawieszenia, komfort jazdy, system oświetlenia zewnętrznego, działanie systemów wspomagających, wykończenie wnętrza, wsparcie w razie awarii itd. To tylko niektóre z wyróżników, dlaczego BMW góruje nad amerykańską ikoną. Co istotne w przypadku zawieszenia i układu kierowniczego, niemiecki koncern ma wieloletnie doświadczenie w spełnieniu oczekiwań europejskich klientów. Ponadto dzięki całej serii M Power dokładnie wie, jak powinien być on zsynchronizowany, by dawać jak najwięcej radości z jazdy. Elektryczne i4 jest tego potwierdzeniem.

Laserowa wiązka

Z kolei w przypadku oświetlenia to BMW nie ma sobie równych. W i4 zastosowane były laserowe, matrycowe światła LED, które w nocy działały perfekcyjnie. Układ matrycowy jest już tak dopracowany, że o potencjalnym oślepieniu auta jadącego z naprzeciwka czy poprzedzającego nie ma mowy. Ponadto, gdy włączy się dodatkowa, laserowa wiązka komfort jazdy nocą podnosi się do poziomu, o którym Tesla może tylko pomarzyć.

Złoty środek

BMW i4 to samochód, który według mnie spełnia wszystkie oczekiwania, jeżeli chodzi o auto elektryczne i co ważne jest zrobione jako pojazd, a nie udziwniony twór projektanta. Dzięki temu z pełną odpowiedzialnością mogę stwierdzić, że jest to idealna opcja na pierwsze zeroemisyjne auto. Tutaj klient nie czuje się obco. Wie jak co działa i co ważne wsiadając do niego czuje się tak samo jak w każdym spalinowym BMW. To co udało się osiągnąć niemieckiej marce, to tak zwany złoty środek, który przełoży się na sprzedaż. Tutaj jednak wiele będzie zależało od ceny. Na chwile obecną tańszy wariant tylko z tylnym napędem – i4 eDrive 40 – to wydatek od 272 000 zł, a cennik topowego i4 M50 startuje od 340 900 zł. Do tego trzeba doliczyć wyposażenie dodatkowe, które może znacząco podnieść cenę zakupu. Nie jest to mało, ale myślę, że każdy kto interesuje się pojazdem elektrycznym wyższej klasy powinien wziąć pod uwagę ten model.

Maciej Gis

WIĘCEJ

UDOSTĘPNIJ

Zobacz również:

PARTNERZY

NEWSLETTER

Zapisz się do naszego newslettera! Bądź na bieżąco z nowościami z rynku paliw alternatywnych

FACEBOOK

POLECANE

ŚLEDŹ NAS NA