UDOSTĘPNIJ

Tesla zrewolucjonizowała spojrzenie na elektromobilność. Z niewielkiej, znanej garstce osób firmy przekształciła się w przedsiębiorstwo bęące na ustach całego świata. Spółka kierowana przez Elona Muska już dziś jest warta więcej niż Ford. Nawet najwięksi krytycy Tesli, jak np. znany inwestor giełdowy Jim Chanos przyznają jedno: amerykański producent sprawił, że pojazdy elektryczne stały się atrakcyjne dla przeciętnego odbiorcy. Roadster pierwszej generacji, Model S i X udowodniły, że EV mogą być samochodami, które kupuje się nie tylko z uwagi na ich ekologiczność, ale również wygląd i osiągi. Ubiegły rok był dla Tesli przełomowym okresem, przede wszystkim ze względu na rozpoczęcie produkcji Modelu 3, ale również prezentację elektrycznej ciężarówki Semi oraz Roadstera drugiej generacji. Obecny rok będzie co najmniej równie ważny. Przed Teslą stoi jednak kilka poważnych wyzwań…

Wzrost skali produkcji Modelu 3

Najbardziej przystępny cenowo samochód Tesli jest kluczowy dla przyszłości spółki. Firma zebrała na Model 3 kilkaset tysięcy zamówień, jednak nie realizuje terminowo wyznaczonych wcześniej celów w zakresie jego produkcji. Tesla ogłosiła w styczniu, że do końca czerwca będzie wytwarzać 5 000 sztuk pojazdu tygodniowo. Według pierwotnych planów, miało to nastąpić już w grudniu 2017 r. W międzyczasie pojawiły się niepokojące doniesienia o redukcji ilości zamawianych części u poddostawców, problemach jakościowych czy niedoborze pracowników w Gigafactory. W rezultacie, w czwartym kwartale 2017 r. firma dostarczyła do klientów jedynie 1 550 sztuk Modelu 3.

Tesla twierdzi, że pokonała już największe przeszkody, jednak zdaniem wielu analityków dalsze opóźnienia są bardzo prawdopodobne. Nie mniej jednak, przy okazji ogłoszenia wyników finansowych za czwarty kwartał 2017 r., spółka podtrzymała swoje plany. Do końca pierwszego kwartału 2018 r. Model 3 będzie powstawał w ilości 2 500 egzemplarzy tygodniowo, zaś do końca kwartału drugiego – 5 000 egzemplarzy. Tesla zapewnia, że docelowo produkcja wzrośnie do 10 000 egzemplarzy na tydzień. Do 2020 r. amerykańska firma zamierza wytwarzać milion pojazdów rocznie. Jak powiedział Musk: „skoro potrafimy wysłać Roadstera w pas asteroid, prawdopodobnie umiemy też rozwiązać problemy związane z produkcją Modelu 3”.

Dogonienie konkurencji w zakresie technologii autonomicznego prowadzenia

Elon Musk twierdził w przeszłości, że w pełni autonomiczna podróż z Los Angeles do Nowego Jorku będzie możliwa już pod koniec 2017 r., jednak jego zapowiedzi nie udało się zrealizować w terminie. Sporym ciosem dla ambitnych planów Tesli w tym zakresie było odejście szeregu wykwalifikowanych pracowników zajmujących się pojazdami samosterującymi. Chris Lattner, który od stycznia od czerwca 2017 r. kierował  pracami Tesli nad technologią jazdy autonomicznej, poinformował niedawno w mediach społecznościowych, że odkąd opuścił spółkę nie dostrzega większych postępów w rozwoju firmowego Autopilota.

W międzyczasie konkurenci Tesli zanotowali znaczny progres. Według raportu amerykańskiej firma konsultingowej Navigant, na najbardziej zaawansowanym etapie wśród firm biorących udział w wyścigu o opracowanie pojazdów autonomicznych są obecnie General Motors, Waymo oraz Daimler, zaś Tesla ma do nadrobienia bardzo duży dystans. Wkrótce może się to zmienić – w podsumowaniu wyników za ostatni kwartał 2017 r. spółka Elona Muska zapewniła, że w 2018 r. Autopilot otrzyma szereg usprawnień. Tesla w dalszym ciągu nie ma jednak zamiaru wyposażać swoich samochodów w LIDARy, powszechnie wykorzystywane przez konkurencję, twierdząc, że ich użyteczność jest mocno ograniczona. Nie jest pewne, czy takie podejście wynika z przekonania o słuszności tego twierdzenia czy też z ograniczeń technologicznych. Musk pozostaje optymistą. Szef Tesli zapewnia, że Tesla zrealizuje podróż samochodem autonomicznym z Los Angeles do Nowego Jorku maksymalnie w ciągu sześciu miesięcy.

Zatrzymanie odpływu gotówki

Od momentu wejścia na giełdę w czerwcu 2010 r. Tesla nie odnotowała dodatniego wyniku w żadnym roku finansowym. Firma zakończyła 2017 r. nie tylko rekordowymi przychodami, lecz również najwyższą stratą w historii. Rozpoczęcie produkcji Modelu 3, prezentacja Semi i nowego Roadstera, znaczna rozbudowa sieci sprzedaży i ładowania (3 250 nowych Superłdowarek) – to wszystko wiązało się z poważnymi kosztami. Według agencji Bloomberg, w listopadzie 2017 r. spółka wydawała średnio co minutę 8 000 dolarów, zaś w godzinę – 480 000. Utrzymanie tego tempa skutkowałoby pozbyciem się przez Teslę wszystkich zasobów gotówkowych do początku sierpnia 2018 r.

Wyniki finansowe za czwarty kwartał 2017 r. należy jednak uznać za dobrą wróżbę. O ile w okresie od lipca do sierpnia 2017 r. ujemne przepływy pieniężne Tesli wyniosły 1,42 mld dolarów, o tyle w czwartym kwartale ubiegłego roku „tylko” 276,8 mld dolarów. Elon Musk zapewnia, że trend spadkowy się utrzyma i spółka zacznie przynosić zyski „w pewnym momencie w 2018 r.”. Jednocześnie Tesla przewiduje, że w związku ze zwiększeniem skali produkcji w Giagafactory oraz zakładzie we Fremont wydatki w roku obecnym jeszcze wzrosną. Na koniec czwartego kwartału 2017 r. spółka posiadała ok. 3,4 mld dolarów w gotówce – znaczna część tej kwoty pochodziła z depozytów złożonych przez klientów oczekujących na zamówione samochody. Intensywne inwestycje przekładają się na popularność pojazdów Tesli na rynku – od września 2012 r. spółka odnotowuje co kwartał nieustanny wzrost sprzedaży.

Ekspansja na rynku chińskim 

Chiny są światowym centrum elektromobilności – to stwierdzenie, z którym nie sposób dyskutować. W 2017 r. w Państwie Środka sprzedano 777 000 EV, z czego 579 000 stanowiły samochody osobowe. Dla porównania, w całej Unii Europejskiej zarejestrowano 216 566 zelektryfikowanych samochodów (całkowicie elektrycznych typu BEV, zasilanych ogniwami paliwowymi FCEV i hybryd plug-in). Chińskie firmy chcą objąć pozycję lidera nie tylko na światowym rynku EV, ale również globalnym rynku baterii litowo-jonowych. Lokalne przedsiębiorstwa mogą liczyć na wsparcie ze strony rządu w Pekinie, który zakłada, że do 2020 r. roczna sprzedaż pojazdów zelektryfikowanych w Chinach osiągnie poziom 2,5 mln sztuk. Wraz z zapowiadanym na przyszły rok wprowadzeniem systemu kontyngentów na EV, zagraniczni producenci będą zmuszeni by sprzedawać w Państwie Środka samochody napędzane energią elektryczną, w przeciwnym wypadku muszą liczyć się z poważnymi konsekwencjami m.in. w postaci wysokich kar finansowych.

Tu otwiera się szansa dla Tesli, która w przeciwieństwie do wielu większych firm motoryzacyjnych, stawia na elektromobilność od wielu lat. Jednak ekspansja na rynku chińskim, ze względów ekonomicznych, wiąże się z koniecznością rozpoczęcia lokalnej produkcji. W listopadzie 2017 r. Elon Musk zapowiedział  uruchomienie fabryki w Państwie Środka w ciągu trzech kolejnych lat, jednak ostrzegł, że ten termin może się przesunąć. Tesla musi się jednak spieszyć o ile nie chce pozostać w tyle za konkurencją. W produkcję samochodów elektrycznych w Państwie Środka inwestuje szereg koncernów zachodnich (m.in. BMW, Daimler, Ford, General Motors, Alians Renault-Nissan-Mitsubishi, Toyota czy Grupa Volkswagena) oraz chińskich producentów, którzy obecnie dominują na rynku. Znaczne inwestycje Tesli w innych obszarach powodują, że na budowę zakładu w Chinach może zabraknąć potrzebnych środków oraz czasu.

 

materiały własne

UDOSTĘPNIJ

Zobacz również:

PARTNERZY

NEWSLETTER

Zapisz się do naszego newslettera! Bądź na bieżąco z nowościami z rynku paliw alternatywnych

FACEBOOK

POLECANE

ŚLEDŹ NAS NA