Okazuje się, że elektromobilność stała się lukratywna nie tylko dla prężnie działających koncernów samochodowych, ale też firm technologicznych. Coraz częściej słyszy się o inwestycjach podejmowanych na rzecz rozwoju aut elektrycznych przez podmioty, które do tej pory nie miały z autami napędzanymi paliwami alternatywnymi zbyt dużo wspólnego.
Elektromobilność przyciąga nowych światowych graczy. Dziś, współpraca firm technologicznych i koncernów samochodowych jest coraz intensywniejsza. Można powiedzieć, że zależność jednych od drugich jest niezaprzeczalna. Jednak wraz z coraz większym rozwojem sektora pojazdów elektrycznych okazuje się, że niekoniecznie w przyszłości tak musi być.
Do tej pory koncerny motoryzacyjne miały proste zadanie. Zbudować pojazd, który głównie składa się z układów mechanicznych, które są okraszone elektronicznym wsparciem. W XX wieku to się zmieniło. Zdecydowanie większy nacisk położono na technologię. Ekrany, połączenia ze światem, automatyczna diagnostyka, układy scalone, systemy zarządzania procesem spalania, to tylko niektóre z funkcji jakie pełni elektronika w aucie XXI w.. Teraz ten udział jest jeszcze większy. Wszystko przez lub dzięki elektromobilności.
To nie dziwi. Gdy zaczyna się dyskusja o samochodach elektrycznych, trzeba całkowicie zmienić podejście do pojazdów. Części mechanicznych jest coraz mniej. O wiele większą pracę wykonują informatycy i działy technologiczne, które dwoją i troją się, aby jeszcze bardziej poprawić swoje podzespoły czy produkty. Efektem tego rozwoju jest coraz mniejsze zaangażowanie firm samochodowych w ich budowę. W konsekwencji więcej mówi się o stworzeniu nowych e-pojazdów od firm, które do tej pory swoje biznesy opierały na technologii.
Chiny nie zwalniają tempa
Przykładem może być Xaiomi, który ogłosił plany uruchomienia biznesu pojazdów elektrycznych i zainwestowaniu 10 miliardów dolarów w ciągu najbliższej dekady. W tym celu firma stworzyła spółkę zależną, gdzie w początkowej fazie inwestycji przewidziano budżet w wysokości 1,52 mld dolarów. „Xiaomi ma nadzieję zaoferować wysokiej jakości inteligentne pojazdy elektryczne, aby każdy na świecie mógł cieszyć się inteligentnym życiem w dowolnym miejscu i czasie” – napisano w oficjalnym oświadczeniu.
Warto wspomnieć, że chińska firma technologiczna jest trzecim co do wielkości producentem smartfonów na świecie. Nie oznacza to jednak, że w sektorze elektromobiilności nie napotka się na silną konkurencję zwłaszcza, iż coraz mocniejszą pozycję wypracowują Geely i Warren Buffet wspierany BYD, ale także start up’y, takich firm jak Nio i Xpeng Motors. Przy okazji warto dodać, że Geely ma w swoim portfolio Volvo czy The London Taxi Company.
Firmy internetowe również wypatrują potencjał na rynku elektromobilności. Wśród przykładów można choćby wymienić chińskiego odpowiednika Google – Baidu. Uruchomił w styczniu tego roku oddzielne przedsiębiorstwo (we współpracy z Geely), które zajmuje się pojazdami elektrycznymi. Innym przykładem może być Huawei, który we współpracy z trzema wiodącymi chińskimi koncernami motoryzacyjnymi, tworzy nie jeden a trzy auta elektryczne. Ren Zhengfei prezes firmy podkreślił, że jego „inżynierowie współpracują z trzema wiodącymi chińskimi koncernami motoryzacyjnymi. W wyniku tych kolaboracji mogą powstać 3 submarki”.
Podejście Huawei różni się od tego przedstawionego przez Xiaomi. W tym przypadku technologiczny gigant chce współpracować z doświadczonymi partnerami, aby tworzyć lepsze pojazdy o wysokim stopniu zaawansowania technologicznego. W tych słowach można dopatrywać się prawdopodobnego rozwoju działu autonomiczności, gdyż w 2019 roku Huawei opatentował swój pierwszy radar LiDAR, który może mieć szerokie zastosowanie w przemieszczaniu się w ruchu ulicznym. Ostatnie doniesienia sugerowały, że auto miało powstać w fabrykach BAIC Group i być brandowany marką Arcfox. Model ma zwać się Polar Fox Alpha S i oferować autonomiczny system jazdy powyżej poziomu L3, czyli niczym w Tesli możliwe jest przejęcie kontroli nad pojazdem przez automatykę.
Turbo jabłko za trzy lata
Walkę firm technologicznych o rynek pojazdów elektronicznych widać również w Stanach Zjednoczonych. Z najnowszych informacji wynika, że Apple zainwestuje 3,6 miliarda dolarów w fabrykę samochodów, którą stworzy wraz z koreańskim koncernem Hyundai-Kia – podał Reuters. Głównym partnerem nie będzie jednak Hyundai, a Kia, która posiada fabrykę samochodów w USA.
Bloomberg powołując się na koreańskie media podaje, że zainwestowane pieniądze mają być przeznaczone na rozbudowę i modernizację tego zakładu Kii w stanie Georgia, gdzie są wolne moce przerobowe. Doniesienia dotyczące współpracy spowodowały, że akcje koreańskiej firmy wzrosły wczoraj o blisko 15 proc., a odkąd pojawiły się plotki o współpracy z Apple, urosły niemal dwukrotnie, do poziomów, których nie widziano od 20 lat.
Budowa auta oprze się na istniejącej już platformie E-GMP. Sugeruje się, że „Apple Car” może zostać pokazany już w 2024 roku. Roczna produkcja ma wynieść około 100 tysięcy egzemplarzy. Warto dodać, że platforma E-MGP umożliwia montaż akumulatorów dających zasięg do 500 km, dwóch silników elektrycznych o łącznej moc nawet do 600 KM oraz systemu elektrycznego o napięciu 400 lub 800V. To daje duży potencjał, a zapowiedź Apple, o przyspieszeniu do 100 km/h w czasie 3,5 sekundy i prędkości maksymalnej 260 km/h, mogą być realne.
Wygląda więc na to, że podział przy budowie pojazdu jest określony. Kia zajmie się dostarczeniem platformy, napędu i baterii, a Apple oprogramowaniem oraz projektem karoserii. Jak przystało na giganta z Doliny Krzemowej auto ma być naszpikowane technologią.
W kierunku biznesowego lepszego jutra
Pojazdy elektryczne stały się ogólnoświatowym trendem. Widać to nie tylko po słupkach sprzedaży, ale też intensywnych pracach różnych sektorów, którzy chcą zaistnieć w tej lukratywnej dziedzinie życia. Do tej pory nie przechodziliśmy tak istotnej i globalnej zmiany napędowej. Dla koncernów motoryzacyjnych oraz firm technologicznych może to być interes życia. W końcu na świecie żyje ponad 7 mld ludzi. Niech połowa zapragnie mieć auto elektryczne. Profity z tego łatwo policzyć. Ponadto – i co ważniejsze – jest to walka o lepsze jutro. Obniżenie emisji CO2 oraz innych substancji szkodliwych spalin, jest kluczowe dla poprawy życia codziennego i uchronieniem nas od kataklizmu, który sami na siebie ściągamy.
Maciej Gis