UDOSTĘPNIJ

Na przestrzeni lat Volvo zawsze osiągało postawione cele. Chcieli być postrzegani jako jedna z najbezpieczniejszych marek na świecie? Stało się. Osiągnąć limit emisji dwutlenku węgla (CO2) w Europie zgodnie z założeniami? Odhaczone. Zelektryfikować większość swoich modeli? Jak najbardziej. Teraz przyszedł czas na kolejne wyzwania ukierunkowane na neutralność klimatyczną.

Rok 2040 to wyznacznik, w którym marka chce osiągnąć neutralność produkcyjną pod względem emisji dwutlenku węgla. Tego samego wymagać będzie od kooperantów i dostawców akumulatorów. To nie jedyne cele jakie szwedzki koncern (dziś pod chińskimi skrzydłami) chce zrealizować. Dekadę wcześniej (2030) ma osiągnąć pełną elektryczność modelową, a tym samym wycofać się z silników spalinowych. – Będziemy mieli dla was więcej niespodzianek, bo zamierzamy stać się liderem na rynku aut elektrycznych z segmentu premium — powiedział prezes Volvo Cars, Hakan Samuelsson.

Deklaracja szwedzkiego producenta samochodów jest najnowszą próbą tradycyjnej firmy motoryzacyjnej, aby zerwać z przeszłością opartą na paliwach kopalnych. Jest to również jeden z najbardziej ambitnych propozycji i zwiększa presję na innych, aby podążać za przykładem – napisał Jack Ewing z The New York Times.

Determinacja szwedzkiej marki jest godna naśladowania. Słynąca z tradycyjnych rozwiązań i konserwatywnego podejścia do budowy samochodów firma, nagle wychodzi ze swojej strefy komfortu na rzecz innowacji, technologii i dbałości o środowisko.

Efekt zmian

Rynek motoryzacyjny już od dłuższego czasu kieruje się w stronę elekromobilności. Jednak to kluczowe wydarzenia na świecie sprawiają, że osiągnięcie tego celu przyspiesza. Przykładem może być kryzys paliwowy, wzrosty cen na stacjach, wybór Bidena na urząd Prezydenta Stanów Zjednoczonych (zwolennika dekarbonizacji) czy teraz deklaracja Volvo, która wywiera presję na konkurencję.

Ostatnie miesiące to gonitwa rzucanych obietnic i deklaracji. Tak przynajmniej się wydaje. Zerwanie z tradycyjnymi napędami jest ogłaszane nie tylko przez państwa, ale też koncerny. Przykład niech stanowi G.M., który w styczniu tego roku ogłosił, że do 2035 roku będzie oferowały tylko elektryki. Podobne stanowisko podał w zeszłym miesiącu Ford. Jednak ten producent chce to wprowadzić pięć lat wcześniej (2030). Podobną obietnicę złożył Jaguar (2030).

Jeśli chcesz być w grze, musisz się szybko przekształcać. W przeciwnym razie utkniesz w kurczącym się segmencie – powiedział w wywiadzie Hakan Samuelsson, dyrektor generalny Volvo.

Inni gracze z segmentu premium jeszcze nie określili konkretnych dat. BMW zapowiedziało jak na razie, że MINI stanie się w pełni elektryczne od 2030 roku. Z kolei do 2023 w BMW pojawi się 13 w pełni elektrycznych modeli. Audi natomiast ogłosiło, że zaprzestaje rozwijać silniki spalinowe i skupia się na autach w pełni elektrycznych. Nie wiadomo jakie są plany Mercedesa. Te konkretne zapewne poznamy niedługo. – Oni wszyscy myślą czysto elektrycznie. Jedyną rzeczą, której nie robią, jest ogłoszenie daty – powiedział dla The New York Times Ferdinand Dudenhöffer, wieloletni analityk branży.

Realne cele

Szwedzi jasno określili swoje cele. Już w 2025 roku co drugie sprzedawane Volvo ma być elektryczne. Zbyt szybko? Nie wydaje się. W zeszłym roku co trzecie sprzedane auto tej marki w Europie można było ładować z gniazdka (wliczając w to warianty hybrydowe typu plug-in). Tym samym cel na 2025 i na 2030 (wszystkie auta wyłącznie elektryczne) są rozsądnymi.  – Stopniowo wycofywać ze swojego globalnego portfolio każdy samochód z silnikiem spalinowym, w tym hybrydy –  poinformowała firma w oświadczeniu.

Warto przy okazji dodać, że elektryczne produkty Volvo będzie można zamówić jedynie on-line. Nie oznacza to jednak, że salony jakie znamy znikną z miejskiego krajobrazu. Będą one ewoluowały do nowej formy – możliwe, że na wzór Volvo Car Warszawa, znajdującego się przy ulicy Marszałkowskiej, czyli w samym centrum naszej stolicy.

Przyszłość Volvo Cars definiują trzy filary: elektryczność, Internet i wzrost. Chcemy zaoferować naszym klientom spokój ducha i beztroski sposób posiadania Volvo, zdejmując z nich złożoność podczas zdobywania i prowadzenia samochodu. Uproszczenie i wygoda są kluczem do wszystkiego, co robimy – mówi szef globalnej działalności handlowej Volvo, Lex Kerssemakers.

Volvo nie ukrywa, że zapowiedziane zmiany częściowo są wynikiem nacisków rządów poszczególnych krajów, które hucznie ogłosiły zakaz używania silników spalinowych w najbliższych latach i dekadach. Decyzja została podjęta w oparciu o cyt.: „oczekiwanie, że przepisy prawne, jak również szybki rozwój dostępnej infrastruktury ładowania o wysokiej jakości przyspieszy akceptację konsumentów dla samochodów w pełni elektrycznych” – podało Volvo.

C40 – pierwszy szwedzko-chiński elektryk

Wśród nowości, które już niedługo będziemy mogli zobaczyć w salonach i ulicach szwedzkiej marki, jest w pełni elektryczny model C40. Jest to SUV typu coupe, który został zbudowany na platformie CMA, która wykorzystywana jest również w Volvo XC40 P8 Recharge oraz Polestarze 2. Producent wyposażył auto w pixelowe reflektory LED, które mogą stanowić rewolucję w dziedzinie oświetlenia. Dlaczego? Gdyż mogą się przyciemniać w momencie, kiedy z naprzeciwka nadjeżdża inne auto.

Do napędu C40 służą dwa silniki elektryczne o łącznej mocy 408 KM i 660 Nm. Ma to pozwolić na rozpędzenie auta do 100 km/h w poniżej 5 sekund, a maksymalnie osiągnąć 180 km/h (deklaracja producenta z minionego czasu o wprowadzeniu limiterów). Pakiet akumulatorów ma mieć pojemność 76 kWh i zdolność ładowania z mocą do 150 kW. Dzięki tym parametrom baterie mają się ładować do 80 proc. w czasie 40 minut. Maksymalny zasięg według procedury WLTP wynosi 420 km.

Volvo ogłosiło, że nowe C40 ma być praktycznym samochodem. Jak wynika z danych podanych przez producenta, do dyspozycji podróżnych będzie 413-litrów bagażnika głównego. Dodatkowo będzie też przedni schowek o pojemności 31-litrów.

Szwedzka marka określiła swoje cele na najbliższe lata. Zobaczymy jednak czy te deklaracje zostaną zrealizowane. Wbrew pozorom rok 2030, nie jest tak odległy. Przez niecałe dziewięć lat może się wiele wydarzyć. Na tą chwilę można jednak zakładać, że te plany zostaną zrealizowane. Może w tym pomóc ostateczny gwóźdź do przysłowiowej trumny silników spalinowych – norma Euro 7/VII. Według doniesień ma ona być na tyle rygorystyczna, że próba spełnienia tych wymagań po prostu będzie nieopłacalna w przypadku aut z silnikami spalinowymi/konwencjonalnymi.

 

Maciej Gis

UDOSTĘPNIJ

Zobacz również:

PARTNERZY

NEWSLETTER

Zapisz się do naszego newslettera! Bądź na bieżąco z nowościami z rynku paliw alternatywnych

FACEBOOK

POLECANE

ŚLEDŹ NAS NA