W świecie motoryzacji nie liczą się tylko samochody osobowe. Choć stanowią główny trzon europejskiej produkcji, w której nie jesteśmy liderem, to jest sektor, w którym mało kto może nam dorównać. Mowa o autobusach.
Transport miejski stanowi obecnie jeden z ważniejszych filarów elektromobilności. To właśnie autobusy elektryczne i wodorowe zaczynają odgrywać znaczącą rolę w rozwoju tego sektora. Polska, choć może to dziwić, stała się liderem tej transformacji.
Nie tak dawno temu kraj obiegła informacja o sukcesie Warszawy, która jako pierwsza spełniła i to z nadwyżką, wymagania zapisane w ustawie o elektromobilności i paliwach alternatywnych. Zgodnie z doniesieniami, 11,47 proc. taboru autobusowego MZA (Miejskie Zakłady Autobusowe) stało się bezemisyjne. Oznacza to, że aż 160 autobusów jest napędzanych energią elektryczną. Ten wynik to nie tylko wewnętrzny sukces. W porównaniu do krajów europejskich, Warszawa jest jednym z pierwszych miast pod względem bezemisyjnej floty. Na zachodzie przed jest jedynie Londyn, a na wschodzie Moskwa. Łącznie w Polsce jeździ już ponad 350 autobusów czysto elektrycznych. Warto przypomnieć, że nie tylko Stolica elektryfikuje transport publiczny. Na ulice Łodzi wyjedzie w przyszłym roku 17 autobusów Volvo 7900 Electric. Solaris z kolei właśnie rozpoczął dostawę pierwszych z partii 50 autobusów Urbino 18 electric dla Krakowa (fot.).
Polskie zagłębie produkcyjne
Sukces jaki wypracowała Polska w sektorze transportu miejskiego nie jest przypadkowy. Poza naciskiem ze strony rządzących – poprzez regulacje prawne – na wymianę taboru, to właśnie w kraju nad Wisłą tego typu konstrukcji produkuje się najwięcej. Przykładów nie trzeba daleko szukać. Volvo posiada fabrykę w okolicach Wrocławia, MAN osiedlił się w Starachowicach. Do tego jest jeszcze Rafako z Raciborza oraz Solaris z główną siedzibą w Bolechowie-Osiedlu pod Poznaniem.
Ten ostatni jest w czołówce najzyskowniejszych producentów autobusów i odnosi kolejne sukcesy, czego potwierdzeniem może być 20 proc. udział w europejskim rynku autobusowym. Co ciekawe, w pandemicznym 2020 roku, dostarczył do klientów 457 e-busów, co stanowi wzrost w stosunku do roku wcześniejszego, o 182 procent!
Ten rok również wydaje się być dobrym dla producenta spod Poznania. Ostatnio ogłoszono jego wygraną w dużym przetargu na dostawę autobusów elektrycznych do Rumunii. Solaris zgarnął prawie całą pulę, gdyż z liczby 131 pojazdów, zbuduje ich 123. Łączna kwota kontraktu to blisko 65 mln euro.
Rządowy program dla Śląska
Europejskie sukcesy niegdyś polskiej firmy, to nie jedyne dobre informacje płynące z kraju. Ministerstwo Klimatu i Środowiska poinformowało, że wesprze obszar śląski w ramach realizacji „Programu dla Śląska”. Oznacza to dofinansowanie ze środków Narodowego Funduszu Ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej, zakupu 43 zeroemisyjnych autobusów oraz 34 punktów ładowania.
– Program NFOŚiGW, z którego pochodzi połowa dofinansowania śląskiej inwestycji, jest przykładem skutecznej realizacji przez Ministerstwo Klimatu i Środowiska zobowiązań podjętych przez Rząd w „Programie dla Śląska”. W ten sposób poprawiamy jakość życia w województwie śląskim, jak również ograniczamy emisję tlenków azotu, których przekroczenia stanowią wspólne wyzwanie dla samorządu oraz ministerstwa – mówi minister klimatu i środowiska Michał Kurtyka.
Przedsięwzięcie o wartości ponad 138 mln zł uzyska również wsparcie z Regionalnego Programu Operacyjnego Województwa Śląskiego (RPO). Dzięki tym działaniom Górnośląsko-Zagłębiowska Metropolia, Tyskie Linie Trolejbusowe Sp. z o.o., Zakład Komunikacji Miejskiej Sp. z o.o. w Zawierciu oraz Przedsiębiorstwo Komunikacji Miejskiej w Czechowicach-Dziedzicach Sp. z o.o. otrzymają do 85 proc. wsparcia na zakup elektrycznych autobusów oraz stacji ładowania.
– Program dla Śląska to jeden z kluczowych projektów strategicznych realizowanych w ramach Strategii na rzecz Odpowiedzialnego Rozwoju, a jednym z jego szczegółowych celów jest m.in. rozwój i modernizacja infrastruktury transportowej. Podpisane dzisiaj dokumenty potwierdzają realizację naszych zobowiązań, zapisanych w tym Programie – podkreśla pełnomocnik rządu ds. OZE, wiceminister klimatu i środowiska Ireneusz Zyska.
Wodór też ma autobusową przyszłość
Autobusy elektryczne to jednak nie jedyny kierunek, w którym ten sektor się rozwija. Coraz więcej mówi i buduje się pojazdów wyposażonych w ogniwa paliwowe zasilane wodorem. Co więcej Solaris ma już regularną ich produkcję. W zeszłym roku producent spod Poznania zebrał ponad 100 zamówień i obecnie zajmuje pozycję wicelidera wśród europejskich dostawców autobusów zasilanych wodorem.
Przyszłość w tym napędzie widzą też przedstawiciele władz krajowych. Ireneusz Zyska, pełnomocnik rządu ds. OZE stwierdził, iż transport będzie pierwszym z obszarów wskazanym w projekcie Polskiej Strategii Wodorowej, w którym wodór znajdzie szersze zastosowanie. Zaznaczył również, że ten sektor już się tworzy i przypomniał, że w ramach programu wsparcia „Zielony Transport Publiczny” złożono wnioski o dofinansowanie 102 autobusów zasilanych wodorem z funduszu NFOŚiGW. Zyska dodał również, że w połowie roku PESA ma zaprezentować prototyp lokomotywy napędzanej wodorem. –Takie technologie mają firmy francuskie, japońskie, amerykańskie, niemieckie i jedną z nich PESA wybierze – mówił Zyska.
Problem wodoru jest jego produkcja. Pozyskiwany m.in. z reformingu parowego lub elektrolizy wody wymaga znaczących nakładów energii, które w obecnych czasach powstają głównie przy wykorzystaniu węgla. Dlatego określa się go mianem wodoru szarego. To ma się jednak zmienić. Prezes Lotos Asfalt, Cezary Godziuk powiedział, że grupa Lotos produkuje ponad 1 mln ton wodoru rocznie (w tym 150 tys. ton z gdańskiej rafinerii). Na chwilę obecną najwięcej zużywa się go do produkcji tradycyjnych paliw, ale jak zaznaczył Godziuk, Lotos pracuje nad zastąpieniem wodoru z reformingu parowego na rzecz wodoru z elektrolizy wody za pomocą prądu z OZE. Domniemywał też, że w ciągu dekady z tej metody powinno pochodzić ok. 10 proc. produkowanego wodoru w gdańskich zakładach.
Przyszłość sektora autobusów miejskich pisze się pod znakiem elektromobilności i wodoryzacji. Są to bez wątpienia dobre kierunki, które nie tylko pozwolą ograniczyć emisję substancji szkodliwych w miastach, ale też rozwinąć obie technologie, między którymi toczy się spór o zasadność stosowania. Może dzięki temu wodór nie tylko zyska popularność, ale też szersze uznanie na rynku motoryzacyjnym i przekroczy niewidzialną barierę „nieopłacalności”.
Maciej Gis