Rolls-Royce to marka wyjątkowa i przeznaczona dla wybranych. Doceniana przez coraz młodszych odbiorców. Niedługo pokaże swój pierwszy elektryczny model, a docelowo zelektryfikuje całą gamę modelową. O sytuacji w czasie pandemii, inwestycjach w trwałe wartości, rekordowym kwartale w historii marki oraz planach, ORPA rozmawia z Frankiem Tiemannem, szefem PR Rolls-Royce.
ORPA: Jak ocenia Pan rok spędzony z pandemią? Czy mocno odbił się na rynku pojazdów luksusowych?
Frank Tiemann: Pandemia zmieniła cały świat, a rynek dóbr luksusowych odzwierciedla nowy paradygmat. Klienci jeszcze bardziej niż w przeszłości koncentrują się na zwrocie z inwestycji, szukają prawdziwej istoty i rzetelności przy wyborze sposobu i miejsca wydania swoich pieniędzy. W czasach niepewności wydaje się, że klienci inwestują w trwałe wartości, Rolls-Royce Motor Cars miał właśnie najlepszy kwartał w swojej ponad 100-letniej historii.
Jak duży udział w wynikach sprzedaży ma Cullinan, pierwszy SUV marki z napędem na cztery koła?
Cullinan był w 2020 roku najlepiej sprzedającym się modelem w portfolio firmy, zarówno w Polsce, jak i w Europie, między innymi dlatego, że jest to pierwszy Rolls-Royce z napędem na wszystkie koła. Został szczególnie dobrze przyjęty w Europie Środkowo-Wschodniej, w regionach, w których warunki drogowe i zimy bywają trudne, jednakże Cullinan oferuje również wysoki poziom wszechstronności. Stworzyliśmy Cullinana, aby był „Effortless, Everywhere (bez wysiłku, wszędzie – przyp. red.)”, a jego unikalne połączenie prawdziwych możliwości terenowych z charakterystyczną dla Rolls-Royce’a „jazdą na magicznym dywanie” sprawiło, że cieszy się ogromną popularnością.
Biorąc pod uwagę popularność Cullinana, czy zamierzacie zaoferować inny model z nadwoziem SUV?
Nie ma żadnych planów na kolejnego SUVa Rolls-Royce’a.
Firma Rolls-Royce od dekad oferuje swoim klientom najlepszą technologię oraz niedościgniony luksus. Jak marka będzie się rozwijać, biorąc pod uwagę obecny trend transformacji w napędów i się dążenie do neutralności klimatycznej w mobilności?
Przyjmujemy możliwie najszerszą perspektywę, ponieważ Rolls-Royce Motor Cars jest zaangażowany w zrównoważone podejście od ponad 100 lat: jakość, trwałe materiały i niezawodność są podstawą tej marki. Każdy guru zrównoważonego rozwoju mówi, że kluczowe jest tworzenie produktów o długiej żywotności, a ponad 80 procent wszystkich Rolls-Royce’ów zbudowanych od 1904 roku nadal nadaje się do jazdy. Jeśli chodzi o przyszłe układy napędowe, to już w 2011 roku daliśmy ponad 300 klientom możliwość doświadczenia jazdy w pełni elektrycznym samochodem eksperymentalnym 102EX, aby ukształtować nasz pogląd na alternatywne układy napędowe. Kluczową rolę odgrywa również siedziba Rolls-Royce’a w Goodwood i jej wpływ na środowisko naturalne – to piękne miejsce, w którym produkowane są wszystkie Rolls-Royce’y.
Etapem przejściowym w dążeniu do zeroemisyjnego transportu jest hybrydyzacja. Czy w Rolls-Royce w ogóle planowane jest wprowadzenie tego typu napędu? Czy jednak obrany kierunek będzie koncentrował się na przejściu na motoryzację zeroemisyjną?
W ciągu tej dekady wprowadzimy na rynek w pełni elektrycznego Rolls-Royce’a, a w perspektywie średnioterminowej zamierzamy zelektryfikować całą ofertę. Nie będzie hybrydy, ponieważ jest to zbyt duży kompromis dla naszych klientów. Kluczowe atrybuty napędu elektrycznego, takie jak cicha praca i natychmiastowy moment obrotowy, są tak zbliżone do tych, które posiada obecny silnik V12, że elektryfikacja wszystkich samochodów Rolls-Royce’a jest logiczną ewolucją w przyszłości.
Producenci pojazdów na koniec 2020 roku za wszelką cenę próbowali obniżyć swój ślad węglowy, aby uniknąć gigantycznych kar finansowych. W portfolio Rolls-Royce układy napędowe są wysokoemisyjne (silniki 12-cylindrowe). Czy można przez to rozumieć, że klient był ważniejszy niż ograniczenia narzucane przez Unię Europejską w odniesieniu do emisji substancji szkodliwych (w tym przede wszystkim dwutlenku węgla)?
Nasze silniki korzystają ze wszystkich najnowocześniejszych rozwiązań w zakresie efektywnego spalania i niskiej emisji spalin. Nasi klienci nadal będą domagać się słynnej „waftability” (bezwysiłkowości – przyp. red.), którą obecnie zapewnia słynny 12-cylindrowy silnik. Nie ma konfliktu między wymaganiami klientów a celem, jakim jest dalsza poprawa wskaźników zużycia paliwa i emisji spalin. Należy również pamiętać, że biorąc pod uwagę łączną liczbę samochodów i bardzo ograniczony średni przebieg, jaki one wykonują, stanowi to znikomo mały udział w ogólnej wielkości rynku motoryzacyjnego.
Czy przy tak wyjątkowych pojazdach, gdzie ludzie odgrywają kluczową rolę, można mówić o ekologicznej produkcji?
Wielokrotnie nagradzany zakład produkcyjny i siedziba główna Rolls-Royce’a w Goodwood zostały zaprojektowane od samego początku z myślą o środowisku naturalnym. W momencie otwarcia w 2003 roku posiadał największy zielony dach w Wielkiej Brytanii, duże okna w suficie hal produkcyjnych zapewniających światło dzienne dla większości pracowników, a stawy na miejscu są wykorzystywane do klimatyzacji budynków. Tereny są domem dla rzadkich gatunków zwierząt, pszczoły na miejscu produkują miód dla naszych gości, a my zapewniamy chronioną strefę dla tego zagrożonego gatunku, ważnego dla całej przyrody – to tylko kilka przykładów. Będziemy nadal pracować nad utrzymaniem tego osiągnięcia. Pomimo wzrostu produkcji od momentu otwarcia fabryki w Goodwood w 2003 roku, nasze zużycie energii i wody na jeden samochód zostało zredukowane.
Rolls-Royce to marka kojarzona przede wszystkim z biznesmenami. Czy klient na przestrzeni ostatnich lat się zmienił? Może auta marki kupuje więcej młodszych osób albo kobiet?
Nasi klienci są liderami w swoich dziedzinach w biznesie, rozrywce i sporcie, a niektórzy z nich nawet stoją na czele państw. Szacuję, że w Europie około 80 procent naszych klientów to przedsiębiorcy, milionerzy, którzy sami doszli do swojego majątku, ludzie, którzy zdefiniowali lub znaleźli niszę rynkową i odnieśli ogromny sukces.
Od czasu wprowadzenia na rynek bardziej nieformalnych modeli, takich jak Ghost i Wraith, średnia wieku naszych klientów znacznie się obniżyła. Godny uwagi jest również fakt, że z roku na rok rośnie udział kobiet wśród naszych klientów, co jest odzwierciedleniem rozwoju społeczeństwa. Niezwykle satysfakcjonujący jest fakt, że nowe pokolenie przedsiębiorców poszukuje obecnie luksusowych doznań na najwyższym poziomie.
W Polsce był czas, kiedy klienci (choć mogli) nie wybierali Rolls-Royce ze względu na relacje w świecie biznesu. Czy zauważał Pan taki problem na innych rynkach? Może podejście do luksusowych aut zmieniło się na przestrzeni lat?
Trudno generalizować, ale mam wrażenie, że wielu naszych klientów decyduje się na inwestycję w Rolls-Royce’a – w pasję – kiedy już „dotarli do celu”. Nie muszą udowadniać, że odnieśli sukces, ponieważ wiedzą o tym, nie potrzebują potwierdzenia innych i wierzą w siebie. Jest to niezależne od wieku, ale w jakiś sposób w ich DNA, duchu przedsiębiorczości, który widzimy w całej Europie, bez większych różnic w poszczególnych krajach.
Na koniec chciałbym zapytać jaki jest Pana ulubiony Rolls-Royce?
To naprawdę zależy od okazji, gdybym miał wybierać, wziąłbym Cullinana, żeby pojechać na weekend na Mazury i pograć w golfa. Na sezon letni trzymałbym Dawna w Sopocie, a Wraitha od czasu do czasu używałbym na dalekie wypady do Rygi – garaż musi być trochę jak szafa.
Dziękuję za rozmowę.
Maciej Gis