Po wprowadzeniu hybrydowych modeli Leona i Formentora przyszedł czas na w pełni elektryczny model. Born to najnowsze dziecko marki, które ma być początkiem elektryzującej przyszłości. Czy jednak udało się znaleźć indywidualizm w zunifikowanym projekcie?
Podobieństwa do Volkswagena ID.3 widać już na pierwszy rzut oka. Nie ma się jednak co dziwić. Robi tak wiele koncernów. Skoro grupa Volkswagena opracowała dobrą platformę MEB – dedykowaną pojazdom elektrycznym, warto było skorzystać z gotowego produktu. Tym samym jasno można powiedzieć, że Cupra Born to bliźniak wspomnianego ID.3, ale nie do końca. Miałem okazję z bliska przyjrzeć się nowej, hiszpańskiej propozycji. Zmiany jakie wprowadzono względem pierwowzoru nadają autu indywidualnego charakteru. Ponadto zmiany stylistyczne sprawiły, że odróżnia się on od tego, co oferuje niemiecki koncern.
W indywidualnym stylu
Bryła nadwozia nie różni się od ID.3 pod względem wymiarów. Oba auta są do siebie zbliżone. Jednak w znacznym stopniu modernizacji poddano przód. Jest nowa maska z umieszczonym na niej środku znaczka marki. Jest też zderzak o zupełnie innym kształcie czy reflektory, które zostały przeprojektowane, by dostosować je do przyjętego stylu designerskiego Cupry. Z tyłu natomiast wprowadzono listwę świetlną łączącą reflektory, dyfuzor oraz indywidualny wzór 3D na bokach tylnego spojlera.
Kolejną zmianą jaką już na pierwszy rzut oka można zauważyć, to niższe zawieszenie. Jak dowiedziałem się podczas prezentacji z przodu ubyło 15, a z tyłu 10 mm. W efekcie wpłynęło to na lepsze prowadzenie i sztywność.
Wnętrze z pomysłem
Charakteru dodano również we wnętrzu. Przede wszystkim trzeba zacząć od tego, że poprawiono jakość wykorzystanych materiałów. Mikrowłókno pochodzące z recyklingu znalazło się na boczkach drzwi oraz podłokietniku centralnym. Siedzenia natomiast w centralnej części są wykonane z SEAQUAL YARN, pochodzącego z upcyklingowanych tworzyw sztucznych z dna mórz i oceanów oraz zanieczyszczonych plaż. Ponadto zmieniono też materiał wykończeniowy deski rozdzielczej i tunelu środkowego. Dzięki temu są one miększe w dotyku i przy okazji nieco bardziej atrakcyjne dla oka.
Nowością we wnętrzu jest też kierownica. Została ona przeprojektowana i otrzymała dotykowe przyciski (to trzeba akurat lubić). Jedynymi fizycznymi zostały te od włączania trybów jazdy. Jednak oferowane są one w najmocniejszym wariancie auta. Kolejną nowością jest head-up z rozszerzoną rzeczywistością. Choć to rozwiązanie jest już znane z pojazdów grupy Volkswagena, to w Cuprze zagościło pierwszy raz. To dobre rozwiązanie warte dopłacenia. Pomaga przy codziennym podróżowaniu i nie odrywa wzroku, mimo że centralny wyświetlacz ma przekątną 12-cali i jest dość czytelny.
Napęd nie zaskakuje
Born jak na razie nie został obdarzony zaskakującym układem napędowym. W pierwszej kolejności do oferty wejdzie odmiana 204 KM (silnik na tylnej osi) z akumulatorem 58 kWh. W przyszłym roku oferta zostanie rozbudowana o wariant podstawowy 150 KM i baterią 45 kWh oraz topowy o mocy 231-koni mechanicznych (funkcja e-boost) i akumulatorem 77 kWh. Ten ostatni oferuje zasięg teoretyczny do 540 km (wariant podstawowy zakłada do 340 km zasięgu) oraz przyspieszenie do 100 km/h w 7 sekund.
Z nutą sportowego zacięcia
Podczas pierwszych jazd mogłem doświadczyć co ten samochód potrafi. Rozłożenie mas 50:50 oraz nisko umieszczony środek ciężkości, przydaje się na krętych, górskich drogach. Ponadto powiększony układ hamulcowy w odmianie o mocy do 231 KM (tarcze z przodu 340 x 27 mm), ma odpowiednią skuteczność by zatrzymać ten niemal 1,9-tonowy pojazd, postawiony na 20-calowych kołach. To czego mi osobiście zabrakło to możliwość zmiany siły rekuperacji. Do dyspozycji jest jedynie tryb B, który mógłby działać nieco mocniej.
Kolejną kwestią jest układ kierowniczy, który nie do końca oddaje co dzieje się z kołami. Choć działa on z odpowiednią ciężkością to w porównaniu np. do spalinowego Formentora pozostawia wiele do życzenia. Zupełnie inaczej jest z zawieszeniem. Jego usztywnienie wyszło na plus, dzięki czemu auto stało się przyjemnie twarde, ale zachowując przy tym odpowiednią dozę komfortu. W efekcie udało się Cuprze zrobić samochód, który jest lepszy nie tylko pod względem wyglądu, ale też właściwości jezdnych.
Bez rozczarowania
Pierwsze spotkanie z nową Cuprą nie było rozczarowaniem. Dość mocny układ napędowy sprawdza się w każdych warunkach i co więcej potrafi dać frajdę z jazdy. Pozostaje tak naprawdę kwestia ceny. Model podstawowy to wydatek 147 800 zł (150 KM; 45 kWh). Z kolei topowy to 197 500 zł (231 KM; 77 kWh). Co ciekawe przedstawiciele marki zobowiązali się, że na pięciu kluczowych rynkach (m.in. Niemcy, Wielka Brytania, Francja, Włochy) auta będą dostarczane w 30 dni od złożenia zamówienia. Jest to odważne stwierdzenie, ale miejmy nadzieję, że uda się to osiągnąć.
Według mnie Cupra ma szanse przyciągnąć sporą część klientów, który do tej pory rozważali zakup kompaktowego elektryka. Jest ciekawa i zadziorna stylistycznie, a cenowo poprawnie ustawiona. Ponadto oferuje przyzwoite osiągi i zużycie w cyklu mieszanym w granicach 18-19 kWh/100 km. Zobaczymy jednak czy to wystarczy by odnieść sukces.
Maciej Gis