Krótkie, bo zaledwie kilkudniowe użytkowanie Volkswagena ID.3 w wersji limitowanej 1ST pozwoliło redakcji ORPA na wyrobienie sobie własnego zdania na temat samochodu, o którym było głośno na długo przed uruchomieniem seryjnej produkcji. Duże oczekiwania w zestawieniu z debiutem okraszonym wielomiesięcznym poślizgiem oraz świadomością, że niemiecki koncern na stworzenie od zera w pełni elektrycznego samochodu (BEV) przeznaczył grube miliardy euro, podsyciły ciekawość zwolenników zeroemisyjnych aut – potencjalnych użytkowników oraz chyba całego rynku motoryzacyjnego. Warto przypomnieć, że na uroczystości uruchomienia fabryki samochodów elektrycznych w Zwickau, pojawiła się w listopadzie 2019 r., kanclerz Angela Merkel. O ID.3, który po polskich drogach jeździ od kilku już miesięcy, napisano już wszystko. Czas ten pozwolił na rozłożenie niemieckiego „elektryka” dosłownie na czynniki pierwsze. Zawsze warto jednak skonfrontować opinię innych z własnymi, bezpośrednimi doznaniami.
Stylistyka ID.3 jest nowoczesna i może się podobać. Nie ma wątpliwości, że mamy do czynienia z samochodem elektrycznym, szczególnie w prezentowanym kolorze turkusowym Makena. ID.3 nie jest klonem żadnego odpowiednika spalinowego, oferowanego przez koncern z Wolfsburga. Tylne światła, które przypominają te montowane w Golfie, są chyba jedynym zbieżnym elementem Osadzony na olbrzymich, 19 calowych aluminiowych felgach ID.3 jest przedstawicielem segmentu C, choć wizualnie wydaje się być większy niż jest w rzeczywistości (426,1 cmx180,9cmx155,2 cm, rozstaw osi – 276,5 cm, poj. bagażnika – 385 l). Za to w środku, ID.3 bardziej przypomina auta segmentu D. W przestronnej kabinie miejsca jest naprawdę dużo. Kierowca i pasażer na fotelu obok podróżują dość komfortowo. Dość, gdyż na pewno przydałaby się regulacja lędźwiowa w oparciu i szersze podłokietniki. Rośli pasażerowie bez trudu mieszą się z tyłu dzięki dość krótkiej, ale wygodnej kanapie. W nowoczesnym wizualnie wnętrzu ID.3 króluje plastik i materiałowa tapicerka. Na szczęście elementy z tworzyw sztucznych są nieźle spasowane i nie wydają podczas jazdy nieprzyjemnych dźwięków. Dzięki dużym powierzchniom przedniej i bocznych szyb, kierowca ma doskonałą widoczność. Do dyspozycji są dwa ekrany – jeden umieszczony za wielofunkcyjną kierownicą określa m.in. parametry jazdy – prędkość czy siłę rekuperacji. Drugi, dotykowy, umiejscowiony po prawej stronie, steruje m.in. multimediami, klimatyzacją oraz ogrzewaniem foteli. Nad softwarem nie warto się rozwodzić. To „miękkie podbrzusze” ID.3, któremu (by działało zgodnie z oczekiwaniami) programiści Volkswagena muszą poświęcić jeszcze trochę uwagi. Za to wrażenia z jazdy są naprawdę bardzo pozytywne. Samochód napędza elektryczny silnik o mocy 204 KM (310 Nm), który niemal katapultuje ważący 1800 kg pojazd do „setki” w zaledwie 7,3 s. i pozwala na jazdę z maksymalną prędkością 160 km/h. Średnica zawracania wynosi niewiele ponad 10 m, co jest znakomitym wynikiem. Właściwości trakcyjne są bardzo dobre. Co prawda ID.3 ma tendencję do delikatnej nadsterowności, ale sportowe zakusy kierowcy do uślizgów skutecznie powstrzymuje układ ESP, którego nie można wyłączyć. ID.3 1ST wyposażono w akumulatory litowo-jonowe o pojemności 58 kWh, które, według producenta, powinny wystarczyć, by osiągnąć 420 km (WLTP) zasięgu. W praktyce, po naładowaniu baterii z garażowego gniazda do 100 proc. (2 st. C na zewnątrz), komputer wskazywał 298 km zasięgu. To wypadkowa wcześniejszego stylu jazdy i warunków atmosferycznych. Maksymalna moc ładowania ID.3 prądem zmiennym AC wynosi 7,2 kW, a stałym DC – 100 kW Miejski test ID.3 na odcinku liczącym 41 km wykazał średnie zużycie energii na poziomie 22,1 kWh/100 km przy średniej prędkości 36 km/h. Zważywszy na spokojną (zgodną z przepisami) i płynną jazdę oraz temperaturę na zewnątrz oscylującą w granicach 1 st. C, zużycie energii należy uznać za bardziej niż zadawalające.
Cenę ID.3 1ST ustalono na poziomie 167 tys. zł. Dziś w ofercie nie ma już limitowanej, pierwszej wersji, którą mieliśmy okazję testować. Dostępne są za to mające identyczne jak 1ST parametry techniczne (dodano bogatsze wyposażenie): 1ST Plus za ponad 194 tys. zł oraz 1ST Max, za którą trzeba zapłacić niemal 216 tys. zł, czyli o ok. 14 tys. więcej niż za większy model ID.4 1ST z baterią o pojemności 77 kWh.
Czy ID.3 ma potencjał sprzedażowy? Odpowiedź brzmi: tak. Samochód jest ciekawą propozycją zarówno dla zwolenników Volkswagena, jak i samochodów elektrycznych w ogóle, a po wyeliminowaniu niedoskonałości, stanie się jeszcze bardziej atrakcyjny. Jeśli potwierdzą się zapowiedzi przedstawicieli koncernu z Wolfsburga, że wersja ID.3 Pure, która ma pojawić się na rynku w tym roku, będzie wyceniona na mniej niż 130 tys. zł i zdoła „załapać” się na rządowe dopłaty, to potencjał sprzedażowy ID.3 może znacznie wzrosnąć.