Według analizy, na którą powołuje się brytyjski The Guardian, w okresie czteroletnim łączny koszt zakupu i użytkowania samochodów całkowicie elektrycznych w USA, Japonii i Wielkiej Brytanii jest niższy niż ich odpowiedników z silnikami benzynowymi lub diesla.
Główną przyczyną takiego stanu rzeczy są rządowe subsydia dostępne dla nabywców EV. Autorzy raportu zauważają jednak, że w ciągu kilku najbliższych lat pojazdy elektryczne staną się tańsze nawet bez uwzględnienia wsparcia ze strony rządu.
Analitycy wzięli pod uwagę takie czynniki jak cena zakupu, spadek wartości, koszty paliwa, ubezpieczenia i utrzymania, a także obciążenia podatkowe.
Samochody w pełni elektryczne charakteryzują się znacznie niższymi kosztami paliwa (prąd jest tańszy niż benzyna i olej napędowy) oraz utrzymania. Elektryczne jednostki napędowe są prostsze konstrukcyjnie niż spalinowe, ponadto m.in. pomagają w wyhamowaniu pojazdu, przyczyniając się tym samym do wolniejszego zużywania się elementów układu hamulcowego.
W 2015 r. koszty utrzymania samochodów napędzanych prądem były o około 10% niższe niż modeli benzynowych lub dieslowskich.
Klasyczne hybrydy, pozbawione możliwości doładowania akumulatorów z zewnętrznego źródła prądu, okazały się być natomiast nieznacznie mniej atrakcyjne pod względem kosztów od swoich odpowiedników wyposażonych wyłącznie w silnik spalinowy. Jest to m.in. konsekwencją niższych subsydiów przyznawanych na zakup pojazdów tego typu. Wyraźnie droższe, za wyjątkiem Japonii, okazały się być natomiast hybrydy typu plug-in.
Nabywcy samochodów w pełni elektrycznych w Wielkiej Brytanii i Japonii mogą liczyć na dopłaty w wysokości 5 000 funtów (ok. 24 000 zł), zaś w USA 6 500 funtów (ok. 31 000 zł). Jak zauważa The Guardian, ceny zakupu i utrzymania modeli takich jak np. Nissan LEAF zrównają się z cenami pojazdów spalinowych do 2025 r. i to bez uwzględnienia subsydiów. Renault przewiduje, że nastąpi to jeszcze wcześniej, bo już na początku przyszłej dekady.
W zeszłym roku sprzedaż pojazdów napędzanych prądem w Wielkiej Brytanii wzrosła o 37%, podczas gdy sprzedaż pojazdów z silnikami diesla spadła o 30%. Brytyjska sieć ładowania obejmuje 11 500 publicznie dostępnych stacji, z czego 900 to punkty szybkiego ładowania.
theguardian.com, materiały własne